Sign In

Remember Me

Zróbmy sobie kopie

Zróbmy sobie kopie

Matka słuchająca głosu własnego dziecka

Moja przygoda z muzyką rozpoczęła się gdy miałam 8 lat. Któregoś dnia mama wróciła z pracy do domu i spytała mnie i moją siostrę, czy chciałybyśmy chodzić na lekcje gry na pianinie. Od razu miałam złe przeczucie. Oczywiście myśl o tym, że grałabym na instrumencie bardzo mi się spodobała, ale chwilę później zaczęłam się zastanawiać, czy to na pewno dobry pomysł. Nasza muzyczna edukacja ciągnęła się przez następne 8 lat. Co zajęcia wymyślałam różne powody mojego nieprzygotowania do lekcji: choroba, ból ręki ( w końcu naprawdę zaczęła mnie boleć). Kiedy zakończyłyśmy naukę odetchnęłam z ulgą. I wcale nie dlatego, że nie lubię muzyki, mogę nawet powiedzieć, że żyć bez niej nie mogę, ale co innego słuchać, a co innego tworzyć ją samemu. Niestety moja wrażliwość muzyczna nie szła w parze z moim zaangażowaniem. Do tej pory lubię szybki efekt. A do tego, by grać na instrumencie oprócz słuchu muzycznego trzeba jeszcze dużo pracy i ćwiczeń. Nasz nauczyciel powtarzał nam, że najlepiej grać dwie godziny dziennie. Owszem lubiłam ćwiczyć, ale coś zupełnie innego. Mogłam grać w piłkę całymi dniami i nie czułam zmęczenia. Sportowcem nie zostałam, pianistką też nie, a moja uwaga skupia się wyłącznie na moich dzieciach. Kiedy Maja miała 4 lata zapisałam ją na balet. Na każdej lekcji była zestresowana i strasznie przeżywała, kiedy pani prowadząca zajęcia ją poprawiała. Próbowałam ją przekonać, żeby traktowała te zajęcia jak zabawę, ale mi się nie udało. Wtedy tata Mai przesłał mi zdjęcie, na którym widać smutną, małą baletnicę, a nad nią napis „ bo rodzice wiedzą lepiej”. Szybko zrozumiałam aluzję i wypisałam Maję z baletu. Kiedy teraz będąc u babci Maja zasiada przy pianinie i mówi, że chce się nauczyć grać, siadam przy niej i pokazuję jej jak grać gamy. Pytam, czy jest tego pewna, bo bez dużego wysiłku, zaangażowania i pracy nie można się nauczyć dobrze niczego, a jeśli chce się być w czymś naprawdę dobrym, trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć.
Mam tylko nadzieję, że jej nie zniechęciłam :).

W nawiązaniu do tematu….. moja niedoszła baletnica.

tancerki.Degasmasa_solna_baletnica_1

Oryginał i kopia.

I kolejna kopia mniej związana z tematem :).

Wenus z Milo

 Wenus z MiloWenus_z_MiloWenus_masa_solna_2

Źródło zdjęć:

http://www.studio-ab.pl/degas.html

http://cudaswiata.archeowiesci.pl/2009/08/wenus-z-milo-afrodyta-z-melos/

Dodaj komentarz